środa, 2 kwietnia 2014

Hello Spring'14

Aaa!
Co się dzieje?
Tyle emocji!


Cztery dni zlotu, z których wycisnęłam wszystko, co możliwe. Eksploatacja do granic. Cztery dni, podczas których naładowałam baterie i zmotywowałam się na nadchodzące miesiące. Te cztery dni wystarczyły, by moja wizja parkouru zmieniła się o 180*.


Do Poznania przybyłam już w czwartek, tak jak Arleta. Razem z Asią, Pauliną  i Yohannem poszliśmy na wieczorny trening - nagrywki do zlotowego filmiku dziewczyn. Było intensywnie, zabawnie, bardzo się wymęczyłyśmy i nagrałyśmy naprawdę ciekawe akcje. Następnie rozsiedliśmy się w Manekinie - naleśniki tak smaczne *_* Po powrocie do mieszkania szybkie prysznice i wieczorny wypad na tańce do Czekolady. Każdy musi się czasami wyskakać :P

Piątek rano - dokręcanie materiału na film, najpierw przy szkole na placu zabaw, następnie niedaleko akademików AWFu. Dołączyła do nas wtedy nowa dziewczyna, z AWF. Wyszło nam bardzo fajnie, przynajmniej ja byłam zadowolona z efektu końcowego. Pod koniec dojechali do nas Izałka z Soczkiem, umęczeni podróżą na stopa. Razem udaliśmy się na zajęcia na sali, gdzie nauczyłam się nowej super techniki : D
Koniec dnia spędziłam nie-parkourowo u znajomych, pijąc bardzo nie-sportowe drinki. No ale hej, w końcu zlot jest!
Dodatkową "atrakcją" była niespodzianka zafundowana przez poznańskie MPK, nocny spacer przez miasto bo autobus pojechał inną trasą niż jakdojade.pl zasugerowało. Tak dla zdrowotności.


Sobotni poranek był zakwasowym piekłem. Asia, Arleta i ja narzekałyśmy na obolałe mięśnie (i pośladki! Moje biedne pośladki), ale bez protestów szybko zwinęłyśmy się na Maltę, gdzie dołączyłyśmy do wszystkich zlotowiczów. Tyle znajomych, tyle przytuleń :3
Początkowe skoki były straszne. Chwilami obawiałam się, że już nie poskaczę tego dnia ani trochę. Na szczęście po przyjemnym spacerze z prawie wszystkimi obecnymi traceurkami spod siłowni Red Oak do podestu/sceny rozruszałam się na dobre. Barierkowe szaleństwo. Dziękuję dwóm uprzejmym traceurom za nauczenie mnie dwóch ciekawych technik ;>
Po 14 wszyscy wróciliśmy do przeszkód rozstawionych przed Red Oak i razem z Arletą trochę posalciłam na air tracku. Niestety nogi odmawiały posłuszeństwa, i większą grupką zebraliśmy się do galerii na obiad. Moje pierwsze jedzenie w North Fish i talerz pięknie i profesjonalnie zapakowany warzywkami :3
Gdy wszyscy zjedli powróciliśmy na air tracka, ale nikt już zbytnio nie miał sił do skakania.






Dziura w planie aż do 21. Wypełniona chodzeniem tu i tam, krótkim spotkaniem ze znajomymi w galerii i oglądaniem filmu o Babci Ganji.

Pierwsze pół godziny na sali były leniwe, następne 30 minut spędziłam na chodzeniu jak kaczka tu i tam, rozgrzewaniu się i ogarnianiu miejscówek. Upatrzyłam z dziewczynami jedną skrzynię, którą ustawiłyśmy w jednym kącie sali i coś zaczęłyśmy skakać. Im było później, tym mniej bólu czułam, więcej skakałam, bardziej kombinowałam. Wreszcie ogarnęłam dash vaulta i kilka innych technik, a inne dopracowałam. Czas upłynął zdecydowanie za szybko - wydawało mi się, że dopiero co się rozskakałam, a już musiałam opuszczać imprezę by wrócić do mieszkania Asi. Pożegnałam wszystkich i tak oficjalna część zlotu dla mnie się zakończyła.




To tak krótko i treściwie. Może z opisu nie brzmi specjalnie ciekawie, ale był to jeden z lepszych zlotów na jakim byłam. Panujący nastrój, wzajemne motywowanie się, wieczorne rozmowy i wygłupy za dnia.
Lecz najwięcej dała mi długa nocna rozmowa z Asią i Yohannem, w nocy z soboty na niedzielę. Chłonęłam wszystko niczym gąbka, brałam głęboko do serca z zamiarem wcielenia stworzonych planów w życie.
Prawdopodobnie jeszcze nigdy nie byłam aż tak zainspirowana.


W następnych postach spróbuję usystematyzować to, czego się dowiedziałam, zebrać galopujące dziko myśli i dokładnie je poukładać. Duże zmiany się szykują.







_________________________________

A oto nasz filmik :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz