poniedziałek, 2 kwietnia 2012

Przez ból do zwycięstwa :P

Wczorajszy trening na Tęczy daje mi się we znaki.
Trzy ogromne siniaki na biodrach przypominają o diabelskim drążku, na który próbowałam wskoczyć (pozycja wyjściowa: podpór na drążku wisząc w powietrzu - zamach ciałem - lądowanie na drążku obiema stopami - utrzymanie równowagi). Do szczęścia tylko mi tego ostatniego etapu brakuje >.<"
Za dwa tygodnie muszę to zrobić, bo sobie nie daruję. Dziś mi się to śniło nawet, takiego kaca moralnego mam. Ech, w śnie to wszystko tak ładnie i łatwo wychodzi.

Dziś zdechłam i nie żyję, choć na jutro już mam treningowe plany. Ale zobaczę czy ciało będzie w stanie wskazującym ;P Bo nogi i barki bolą mnie okrutnie. Czyli dziś porządne rozciąganie, plus katowanie brzuszka. Cokolwiek, by tylko nie stać w miejscu. Nie po to przecież teraz mam zakwasy, by znów wrócić do stanu wyjściowego. małymi kroczkami do celu, najważniejsze to by każdego dnia być lepszą od tej wczorajszej siebie. Będę to powtarzać, bo dla mnie to właśnie jest droga do sukcesu ;)


Every day, day by day. Simply.




Opuszczona fabryka niedaleko mojej uczelni kusi... Niestety nie miałam możliwości się do niej wybrać na eksplorację, każde moje plany były rujnowane przez pogodę/mój stan zdrowia. Może w tym tygodniu, postaram się.

W czwartek planuję pojechać na działkę i ogarnąć rower oraz moje kochane drzewa. Poza tym wpadłam na genialny pomysł zbudowania tam sobie mini pk parku. Do dyspozycji wiele kłód, pieńków, samych drzew, grubych lin, kilka starych materacy. Do ogarnięcia :)

W niedzielę Tęczy nie ma, bo Wielkanoc, ale trening na MNHT o 11:00 będzie i zapowiada się obiecująco.

1 komentarz:

  1. Mówiłem Ci, że następnego dnia będzie ciężko po tych drążkach ;) Dasz radę, najważniejsza jest motywacja, a z nią przychodzą efekty ;)
    Pewnie w niedziele mnie nie będzie, ale do następnego

    Emilio

    OdpowiedzUsuń